Z badań wynika, że im wyższy współczynnik inteligencji kobiety, tym niższa jej inteligencja emocjonalna, czyli mniejsze prawdopodobieństwo, że dokona dobrego wyboru partnera.

Wykazano, że kobiety w wysokopłatnych zawodach częściej się rozwodzą
i nawiązują romanse oraz rzadziej maja dzieci. Dodatkowo, kobiety zarabiające więcej od mężów rozwodzą się 2 razy częściej niż te zarabiające mniej.
Świadczy to z jednej strony o tym, że kobieta odnosząca sukcesy finansowe jest mniej tolerancyjna wobec gorzej zarabiającego partnera i bardziej go kontroluje,
a z drugiej strony, że dla tych mężczyzn problemem jest związek z kobietą odnoszącą większe sukcesy.  Dr Robert Holden, autor książki „Inteligencja sukcesu”, twierdzi, że inteligentne kobiety nadmiernie analizują znaczenia i motywy w swoich związkach, zamiast otworzyć się emocjonalnie na swoich partnerów.

Pozycja finansowa działa jak afrodyzjak. Przyciąga jak magnes i często jest budulcem w związku. Dodatkowo, daje poczucie bezpieczeństwa. Ale to my, kobiety, od lat tak myślimy. Uzależniamy się od pieniędzy facetów, same rezygnując z siebie, ze swoich ambicji. Prawdą jest, że wielu paniom pasuje taki układ. On zarabia,
ja siedzę w domu i wychowuję dzieci. Ale kobiety są różne, jednym potrzeba stabilizacji poprzez finanse partnera, inne wolą same zarabiać. Cała zabawa polega na tym, aby stworzyć partnerski, mądry związek. Dla niektórych to nie problem, że facet zarabia mniej. Często nam to odpowiada i chyba na tym polega udane życie we dwoje – aby partnerzy byli partnerami, a nie wojownikami.
Trzeba cały czas szukać i zdawać się na siebie, by zbudować związek,
w którym finanse przestają być atrybutem tylko jednej ze stron.

I choć płeć piękna zarabia czasem więcej niż mężczyźni i jest to dla nas kobiet powód do dumy, to nie trwajmy w stereotypach.
Bądźmy szczęśliwe, nawet u boku faceta, który zarabia mniej.
Ot, cała filozofia!