Drapanie po plecach jest jedną z ulubionych pieszczot większości z nas. Dlaczego sprawia nam ono aż tak dużą przyjemność?
Drapanie po plecach jest pozostałością po naszych przodkach. Gdy nasze ciała pokryte były włosami, iskanie oraz drapanie służyło zarówno utrzymaniu higieny, jak i podtrzymaniu głębokiej więzi w stadzie.
Skóra na plecach jest grubsza niż na innych częściach ciała – ma ona aż pięć milimetrów, a co więcej, nie jest ona tak często złuszczana i odżywania jak chociażby ręce. Potrzeba drapania czasami wynikać może z przesuszenia tej partii ciała i konieczności regeneracji naskórka. Zwykle jednak związana jest ona z delikatną stymulacją punktów erogennych znajdujących się wzdłuż kręgosłupa.
Dotyk pleców sprawia, że obniża się nasze tętno oraz poziom hormonu stresu, rośnie natomiast ilość oksytocyny, która zwana jest także hormonem miłości. U kobiet, w połączeniu z hormonami wytwarza ona potrzebę bliskości. U mężczyzn natomiast, połączenie testosteronu i oksytocyny wywołać może trudną do opanowania senność.
Jak pokazują badania, jednego miejsca nie należy drapać dłużej niż trzy do pięciu minut. Po kilkuminutowych pieszczotach pleców, przenieść możemy się w okolice szyi, przedramion czy pośladków.
Poza paznokciami, skórę na plecach drapać można także przy pomocy specjalnej drapaczki, gałązki, szczotki do włosów z kuleczkami czy piórka.
Każdy z nas lubi pieszczoty i to nic nowego:) A po plecach to szczególnie. Jakoś zawsze to pobudza, przynajmniej mnie. Ważne jest też próbowanie nowych technik seksualnych, a takie drapanie po plecach może być niezłą grą wstępną:)