Kobiety od dawna uważane są za „słabszą płeć”, tymczasem niedawno okazało się, że to niezgodne z prawdą. Panie są bowiem genetycznie odporniejsze na infekcje i nowotwory, a także mają silniejszy system odpornościowy.
Bear Grylls być może jest w stanie wyjść bez szwanku z pływania w lodowatej wodzie, chodzenia w przemoczonym ubraniu czy jedzenia tego, co uda mu się złapać, ale większość panów nie dałaby sobie rady. Co innego panie – one są zdecydowanie lepiej przystosowane do znoszenia różnych niedogodności. Naukowcy potwierdzili, że kobiecy system immunologiczny jest bez porównania silniejszy od męskiego, co podobno jest skutkiem obecności u pań drugiego chromosomu X. To tłumaczy fakt, dlaczego kobiety żyją dłużej i są w stanie poradzić sobie z poważnymi zakażeniami, infekcjami czy urazami. Ma to według badaczy związek z większą wartością kobiet dla przetrwania gatunku, a także koniecznością znoszenia trudów macierzyństwa. Zresztą od dawna już wiadomo, że kobiety są dużo bardziej odporne na ból.
Wygląda na to, że kobiety nie tylko byłyby lepszymi żołnierzami, ale i survivalowcami, a G.I. Jane odgrywana z takim poświęceniem przez Demi Moore wcale nie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Poza tym siła nie musi być wcale sprzeczna z kobiecością, a silne, władcze kobiety są dla wielu panów niezwykle pociągające – wystarczy przytoczyć choćby fantazje o seksie z policjantką czy szefową, z którą według ostatnich badań chętnie poszłaby do łóżka znaczna większość panów. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli władzę przejmujemy tylko w sypialni i to niekoniecznie z pomocą kajdanek czy pejcza.